Rodzina Ballantine'ów sprzedała interes w 1919 r. dwóm biznesmenom, Jamesowi Barclayowi oraz R.A. Kinleyowi. Ale zanim to się stało, George Ballantine II przyłożył rękę do powstania whisky, którą znamy jako Ballantine's Finest. 1910 r., zapamiętaj tę datę, od 102 lat zawartość buteleczki z napisem "Finest" smakuje tak samo.
Zawdzięczamy to Jamesowi Barclayowi. Facet był z tych, co to na miejscu usiedzieć nie mogą. Idealny typ na czasy amerykańskiej prohibicji, która zaczęła się w 1919 r. Zakaz produkcji i sprzedaży alkoholu był ciosem dla gorzelników. W Irlandii zbankrutowała większość gorzelni, w Szkocji firmy również padały jak muchy. Ale dla Ballantine'sa rozpoczęły się żniwa. James Barclay miał kontakty w USA, więc jego whisky strumieniem płynęła do Ameryki. A nobilitowała się w legendarnym Club 21, miejscu, gdzie nowojorska śmietanka towarzyska upijała się nielegalnymi trunkami.
James Barclay nigdy nie opowiadał, jak whisky trafiała do Stanów. Pytany o to, wymownie milczał, raz tylko szefowi jednej ze współpracujących gorzelni pokazał plecy pełne blizn. Sukces ma w końcu swoją cenę.
Kiedy w 1933 r. prohibicja została zniesiona, Ballantine's zaczął legalny podbój Ameryki. Potrzebował do tego sprzedawców. Jednym z pierwszych był przystojny angielski młodzian, który uciekł z wojska do USA. Nazywał się David Niven. W biznesie alkoholowym kariery nie zrobił, ale za to trafił do Hollywood i zagrał potem w "Różowej Panterze". Po latach w swojej autobiografii napisał, że do dziś w Club 21 wisi jego zdjęcie z podpisem "Nasz pierwszy i najgorszy sprzedawca".
W 1935 r. firmę odkupił Kanadyjczyk Hiram Walker. I to pod jego kierownictwem Ballantine's awansował wreszcie do wagi ciężkiej.
***
Ciekawostka: szkocka straż
Skład whisky firmy Ballantine's w Dumbarton jest jednym z najlepiej strzeżonych miejsc w Szkocji. Oprócz strażników i kamer za bezpieczeństwo odpowiadają również... gęsi. Jak w starożytnym Rzymie mają gęganiem ostrzegać ludzi przed zbliżającym się wrogiem. Co dziwne, dzielne gęsi, choć whisky chronią bezbłędnie, same o siebie zadbać nie potrafią. Na początku lat 90. kilkadziesiąt z nich padło ofiarą ataków sprytnego lisa, który nic nie robiąc sobie z licznej ochrony, zabijał i zjadał gęsie strażniczki.
Gość: Groower
Oceniono 2 razy 2
rzyć to siuę pisze tak kopna cie w rzyć .
Warzy się czyli gotuje od słowa war . Ważyć od wagi czyli ważenie ile waży .
Ale my obiad uwarzyli .Pyrsk ludkowie ale pasorzyty powinno się tk pisać od pasą się w rzyci ale ortografia poszła w tę stroną podobnie jak z ogórkiem powinno się pisać ogurek od gurcken gurken .
Pysk ludkowie