Bo postawić z dnia na dzień wszystko na jedną kartę, to najprostsza droga do bezrobocia, nieprzyjemnych rozmów z komornikiem albo z panem konsultantem z banku, w którym wziąłeś kredyt na 130 lat. Zmiana pracy to nie jest coś, co powinno się robić pod wpływem impulsu. Tu potrzeba planu i przygotowania.
- To najbardziej podstawowy błąd, jaki popełniają ludzie - mówi Joanna Krzykanowska, współtwórca i dyrektor zarządzająca agencji KreatorzyKariery.pl. - Za proces poszukiwania pracy zabierają się dopiero wtedy, gdy pracę stracą.
Bo szukanie pracy trwa, i to często trwa dość długo. Amerykanie mają nawet przelicznik: miesiąc na każde 10 tysięcy dolarów oczekiwanej pensji. Co prawda amerykańskich pensji jeszcze nie mamy, ale zasada jest dobra: im wyżej celujesz, tym dłużej trwa polowanie. Więc najlepiej szukać, kiedy jeszcze pracę masz.
- To nie tylko kwestia zabezpieczenia finansowego - podkreśla Krzykanowska. - To także kwestia kontaktu z ludźmi, poczucia sprawczości, a to przekłada się na przykład na samoocenę. A ona jest bardzo ważna, bo w procesie poszukiwania pracy musimy pozostać zmotywowani.
- Są trzy typy pracowników: tacy, którzy poszukują pracy; tacy, którzy będą jej poszukiwać i tacy, którzy sami są poszukiwani przez pracodawców - mówi Michał Piątkowski, partner w firmie doradczej Ready To Jump. - Znam wiele osób które nigdy nie poszukiwały pracy, a zawsze to praca szukała ich. To często kwestia bycia aktywnym na rynku, aktywnego zarządzania własną karierą - dodaje.
Od czego zacząć? Od samego siebie. Zastanów się, czego tak naprawdę chcesz. Zmienić pracę? Branżę? Miasto? Więcej zarabiać? Mieć więcej czasu dla siebie i rodziny? Im szczerzej odpowiesz na te pytania, tym lepiej będziesz w stanie zaplanować swoje następne kroki. Określ sobie spójny cel.
Krok drugi to zawodowy rachunek sumienia. Określenie tego, w czym właściwie jesteś dobry. Co konkretnie możesz dać pracodawcy. I znów - najtrudniej jest być szczerym z samym sobą.
- Warto poprosić osoby z naszego otoczenia, żeby powiedziały nam, za co nas cenią - mówi szefowa agencji KreatorzyKariery.pl. - Taki feedback z zewnątrz jest cenny. Osoby z boku mogą być dla nas źródłem wiedzy o nas samych, bo często brakuje nam dystansu do oceny siebie.
Dopiero kiedy wiesz, czego chcesz i co masz do zaoferowania, możesz zacząć szukać roboty.
30% - tylko tyle ofert pracy trafia na ogólnodostępne portale. Ty musisz dobić się do tego ukrytego rynku pracy.
- 80% kandydatów działa jednotorowo, czyli szuka ogłoszeń o pracę w portalach internetowych - mówi Krzykanowska. - Tymczasem tylko 30 proc. ofert trafia do portali. Musimy próbować przebić się do tego ukrytego rynku pracy. Ale to oznacza działanie wielotorowe: kontakty z headhunterami, z osobami podejmującymi decyzje czy wykorzystywanie naszej sieci networkingowej. Twoim następnym pracodawcą może być dotychczasowy klient czy partner biznesowy.
Nie wystarczy napisać na Facebooku: "cześć, stary, czy wiesz o jakiejś robocie"? Zwłaszcza jeśli "stary" to twój kumpel z liceum, którego nie widziałeś na oczy od matury i któremu od sześciu lat nie wysłałeś nawet życzeń urodzinowych.
- Ludziom się wydaje, że jak mają dużo kontaktów w portalach, to mają rozbudowany network i budują relacje - mówi Piątkowski. - Często te kontakty albo są bezwartościowe, albo oni nie wiedzą, jak z nich skorzystać.
Pierwszy problem: nawet jeśli widujesz kogoś codziennie, na przykład na siłowni, to ten ktoś nie ma zwykle zielonego pojęcia o tym, czym się konkretnie zajmujesz i do jakiej pracy możesz się nadawać. A bez tej wiedzy nikt o zdrowych zmysłach nie poleci cię swoim przełożonym.
- Warto przejrzeć swoje kontakty, sprawdzić czym się zajmują i przygotować dla nich informacje o sobie: kim jestem, czym się zajmuję - dodaje headhunter. - Jest prawdopodobne, że w ich firmach trwają procesy rekrutacyjne. Coraz częstszą metodą pozyskiwania pracowników są teraz polecenia wewnętrzne - firma przekazuje pracownikom informację, że, na przykład, poszukuje menedżera IT. Jeśli ktoś poleci dobrą osobę, otrzyma premię. Ale aby zainteresować kogoś sobą musisz nauczyć się mówić o sobie językiem korzyści, czyli powiedzieć, co firma może zdobyć, zatrudniając właśnie ciebie.
Przećwicz tak zwany "elevator pitch": wyobraź sobie, że do windy z tobą wsiada miliarder, dla którego chciałbyś pracować albo którego chcesz zainteresować swoim projektem. Masz tylko 15 sekund: od zamknięcia drzwi do chwili, kiedy potencjalny boss dojedzie na swoje piętro. Co powiesz? Jak zainteresujesz go sobą? Co zyska, jeśli na ciebie postawi? Jeśli zaczniesz od "mam tyle i tyle lat", to zniknie, zanim zdążysz dokończyć zdanie "ukończyłem marketing i zarządzanie".
- Szukasz pracy, a nie przyjaciół - mówi Piątkowski - Musisz podzielić się konkretnymi informacjami przemawiającymi za twoją kandydaturą. Dlaczego chcesz pracować w tej firmie? Co cię wyróżnia? Takie informacje możesz rozesłać do znajomych. Ale lepiej spotkać się z nimi osobiście, poświęcić trochę czasu. Sieć kontaktów to jest coś, nad czym powinniśmy pracować cały czas. Jeśli nie będziemy tego robić, jeśli będziemy działać tylko ad hoc, szukając pracy, to nasz network będzie działał z dużym opóźnieniem.
Ale ważne jest też, aby nie wysyłać pytań na chybił trafił. To częsty i bardzo frustrujący błąd.
- Kiedy słyszę, że ludzie wysyłali setki CV i nie mieli odzewu, mówię zawsze: proszę mi przesłać kilka z tych opisów stanowisk - opowiada headhunter. - I normą jest, że te opisy nijak mają się do profilu kandydata, że z góry było wiadomo, że odzewu nie będzie, kiedy na przykład dyrektor hipermarketu wysyła CV na dyrektora działu produkcji.
Mamy rok 2018, więc kluczowymi narzędziami, są LinkedIn, Goldenline czy Facebook. Nie mieć profilu na LinkedInie, to jak nie mieć aktualnego CV. Tyle że często profile są zaniedbane, nieaktualne i nie zawierają podstawowych informacji. Bo jeśli piszesz, że jesteś menedżerem, ale nie podajesz żadnych osiągnięć, żadnych konkretnych zadań, którymi się zajmowałeś, to poważny pracodawca nie będzie marnował czasu na wysyłanie do ciebie wiadomości. Bo skoro nie chciało ci się poświęcić czasu na udokumentowanie swoich zawodowych dokonań, to na co jeszcze szkoda ci czasu?
- Koniecznie używaj w swoim profilu słów kluczowych, którymi operujemy w branży czy na stanowisku, na które chcesz aplikować - mówi Krzykanowska. - Na przykład project manager powinien używać sformułowań "zarządzanie projektem, zespołem, ryzykiem", "analiza biznesowa projektów", "tworzenie ich planów, harmonogramów", "kontrola budżetu projektowego" - takich informacji szukają headhunterzy. Na profilu zawodowym budujemy sieć kontaktów. Poszukaj headhunterów i osób decyzyjnych z firm do których chcesz aplikować, daj im znać, że szukasz nowych możliwości.
To ważne, nawet jeśli dzisiaj oni nikogo na wymarzone przez ciebie stanowisko nie szukają.
- Wyprzedzaj biernych kandydatów i wyprzedzaj plany rekrutacyjne firmy - mówi dyrektor zarządzająca. - Jeśli nagle pojawi się u nich zapotrzebowanie, to będziesz pierwszą osobą na ich liście.
Ale media społecznościowe to coś więcej niż zwykła tablica ogłoszeń czy nowocześniejsza forma CV. Dają ci szanse aktywnego tworzenia wizerunku.
- Posiadanie samego profilu to za mało. - mówi Piątkowski - Powinieneś aktywnie pokazać, jakie tematy cię interesują. Dzielić się wiedzą, dołączać do forów. Wtedy łatwiej będzie cię znaleźć, a twoje wypowiedzi będą twoją najlepszą wizytówką. Jeśli ktoś wypowiada się sensownie, kształtuje wizerunek eksperta w danej dziedzinie, to rośnie prawdopodobieństwo, że go znajdą. Trzeba myśleć długofalowo, a właśnie takiego długofalowego planowania nie widzę u większości osób zmieniających pracę.
Jest jeszcze ostatnia obawa, która wielu z nas powstrzymuje przed aktywnym szukaniem pracy, zanim stracimy poprzednią. Myśl "a co będzie,jak dowie się szef"?
- To proste - mówi Krzykanowska. - Jeśli nie chcemy, żeby szef się dowiedział, to przede wszystkim nie opowiadamy o tym kolegom. Plotki rozprzestrzeniają się błyskawicznie. Poza tym nie rozsyłamy ze skrzynki firmowej CV do naszych znajomych, ludzi z pracy. No i, oczywiście, nie idziemy i nie prosimy o referencje.
Przynajmniej nie na tym etapie. Pamiętaj, żeby nie palić mostów i żeby traktować szefa tak, jak sam chciałbyś być potraktowany - profesjonalnie i życzliwie, nawet jeśli nie podoba ci się jego styl. To on ma pierwszy dowiedzieć się o twoich zamiarach, kiedy jesteś już pewny, że znalazłeś sobie nowe miejsce. Twoje odejście na pewno będzie dla niego problemem, nawet jeśli się do tego nie przyzna. Spraw, żeby proces był dla niego jak najłatwiejszy, bo te referencje mogą się jeszcze przydać. I raz na zawsze zapamiętaj: Pierwszy dzień w nowej pracy powinien być pierwszym dniem poszukiwania następnej! Powodzenia.
krywit
Oceniono 16 razy 16
Może najpierw eksperci sami zmienią zawód, dobrymi radami piekło wybrukowane.