Celebryckich przykładów możemy podać jeszcze kilka. Małgorzata Foremniak i Rafał Maserak, Demi Moore i Ashton Kutcher, i tak dalej. Ale posłuchajcie, co ma do powiedzenia Karol, który jako 28-letni żonkoś poderwał 38-letnią Martę, koleżankę z wydawnictwa. On - lowelas z buzującym libido, ona ustatkowana dama z 14-letnim synem i o siedem lat starszym mężem. To się miało skończyć jednorazowym seksem. Tyle tylko że przerodziło się w burzliwy, pięcioletni romans.
- Nie wychodziliśmy z łóżka, przynajmniej na początku, po prostu nic poza tym nas nie interesowało - wspomina Karol. - I wszystko dla mnie było inne niż z rówieśniczkami, z którymi do momentu poznania Marty sypiałem czy byłem w związkach. No wszystko! Ona była namiętna, mądra, wiedziała, czego chce, ale nie robiła nic na siłę ani nic wbrew sobie. Seksualne doświadczenie, lecz i świadomość potrzeb, o których mówiła bez ogródek. Czule, a nie tonem wymagającym. To wszystko sprawiało, że po prostu odlatywałem.
Marta była absolutnie zafascynowana jego potencją i fizycznością, jurnością. Całym swoim ciałem i głową dawała mu znaki, że jest jej z nim dobrze. W przeciwieństwie do roszczeniowych koleżanek rówieśniczek, dla których seks był po prostu seksem, coś jak ćwiczenia na siłowni. Lasek wychowanych na idiotycznych poradnikach z kobiecych pism i z sieci, z płytką seksualnością, bez zrozumienia całego spektrum swojej fizyczności i psychiki. One mówiły Karolowi: "było dobrze", bo nie miały aparatu pojęciowego, żeby wyrazić to w głębszy sposób. Trudno zresztą mieć o to do nich pretensje. Były młode, nie miały jak się go nauczyć. Karola zauroczyła również pewność siebie Marty oraz świadomość zalet i wad dojrzałej kobiety.
- Moja kochanka, choć raczej to ja byłem jej młodszym kochankiem, naprawdę siebie samą akceptowała. Potrafiła nawet śmiać się ze swoich niedoskonałości, które ja lubiłem. A te wszystkie wcześniejsze siksy były zakompleksione. Jak nie za grube, to za chude, jak nie za wysokie, to za niskie. Potrafiły odwoływać randki, bo zrobiła im się krostka na tyłku! Kompleksy zawsze były u nich na wierzchu, choć niektóre wyglądały jak modelki - wspomina.
Wreszcie najważniejsze. Marta - menedżerka w wydawnictwie, wyżej zawodowo i finansowo - nie robiła żadnego ciśnienia Karolowi. Fochów, tanich szantaży, pokazówek, tak typowych dla 20-latek. Ze zrozumieniem reagowała na młodzieńczą buńczuczność partnera.
- Na przykład, byliśmy w restauracji, ja się uparłem, żeby za wszystko płacić i jeszcze zamówiłem najdroższe dania. Chociaż wiedziałem, że mąż Marty jest biznesmenem i mógłby kupić mnie i całą moją rodzinę. A ona tylko się uśmiechnęła, ale bez protekcjonalności, poczochrała moje włosy i powiedziała: "Proszę bardzo, kochanie, jeśli tylko chcesz". Trochę jak do nastolatka, ale było mi przyjemnie, że nie wytyka tej mojej głupiej popisówki, która była ewidentna i w sumie żenująca - śmieje się dziś Karol.
alberto_srapovoli
Oceniono 17 razy -7
MILB? Serio MILB? A nie czasem MILF? Dodam, ze MILF to skrot od "Mother I'd like to f*ck". Pierwowzorem jest Stifler's Mom z filmu "American Pie".