Burberry: historia angielskiej kratki

Dawno temu w Anglii
Podchodzą mnie wolne numery - śpiewał czterdzieści lat temu Wojciech Młynarski. - Slow-foksy, ale ubóstwiam! fara ra ra, fara ra ra... Ja wtedy zdejmuję Burberry - mam taki prochowiec z Peweksu, na kratce (...)". Pojęcia nie mam, może i miał pan Wojciech oryginalny trencz z podpinką w biało-czarno-czerwoną kratę na beżowym tle. Chociaż w tamtych czasach kupienie czegoś takiego wcale nie było proste, nawet jak się miało bony do Peweksu. Dziś wystarczy podjechać na plac Trzech Krzyży w Warszawie, zdjąć z wieszaka nowiutkie Burberry, przymierzyć i już. No i jeszcze zapłacić, ale to już inna, znacznie mniej przyjemna część całej historii.
Thomas Burberry
Zaczęło się 150 lat temu w Basingstoke w hrabstwie Hampshire. Niejaki Thomas Burberry był wówczas młodziutkim, zaledwie 21-letnim sukiennikiem. Gdy tylko skończył naukę, założył własny sklepik z płaszczami. Interes prosperował całkiem nieźle i po paru latach na starym miejscu wyrósł nowy, obszerny magazyn. Klienci lubili kupować ubrania od Thomasa, bo były zawsze porządnie uszyte i mogły spokojnie przechodzić z ojca na syna, a po niewielkich przeróbkach nawet na wnuka.
Ale młodemu, ambitnemu kupcowi chodziło o coś więcej. Postanowił wymyślić płaszcz idealny. Taki, który naprawdę ochroni poddanego królowej Wiktorii przed paskudną brytyjską pogodą. Po wielu eksperymentach udało mu się coś, co na zawsze zapewniło mu miejsce w historii mody. W 1880 r. wynalazł pierwszy na świecie materiał, który był jednocześnie nieprzemakalny i oddychający. Wynalazł gabardynę.
Skąd ta dziwna nazwa? Thomas był najwyraźniej człowiekiem obytym, chadzał do teatru, wielbił Szekspira. "Gabardyną" okrywał się potwór Kaliban z szekspirowskiej "Burzy", dzięki czemu niestraszne były mu sztormy, deszcze i wichry. Szekspir chyba wymyślił to słowo, w XVI w. nie znaczyło ono jeszcze nic. Znaczenia nabrało pod koniec XIX w. dzięki Burberry'emu.
Basingstoke miało dogodne połączenie kolejowe z Londynem, regionami North-West i Midlands, zatem po płaszcze i kurtki Thomasa zaczęli przyjeżdżać sportsmeni z całego kraju. W gabardynowych ubraniach jeździło się na nartach i łyżwach, na rowerze i konno. Chroniły rybaków przed sztormami, kierowców nielicznych jeszcze wówczas samochodów przed silnym wiatrem, a polarników przed mrozem.
Pierwsza londyńska siedziba firmy Burberry mieści się do dziś w okazałym budynku na West End
W 1891 r. firma Burberry & Sons otworzyła pierwszy sklep na londyńskim West End. Cztery lata później rozpoczęto tam sprzedaż płaszczy Tielocken - praprzodków dzisiejszych trenczy. Walczyli w nich brytyjscy żołnierze w wojnie burskiej w Południowej Afryce. I chyba właśnie te wojskowe klimaty sprawiły, że Thomas Burberry, niegdysiejszy drobny sukiennik, obstalował dla siebie dumny herb - konnego rycerza podpisanego łacińskim słowem "prorsum", czyli naprzód. Herb ów jest do dziś jednym ze znaków rozpoznawczych firmy (można zauważyć go w tle słynnej kratki).
Sukces gonił sukces, wkrótce pierwsza siedziba zrobiła się zbyt mała. Przeprowadzka pod adres 18-22 Haymarket do przepięknego budynku zaprojektowanego przez Waltera Cave'a okazała się posunięciem udanym. Do dziś w budynku tym znajdują się główna siedziba firmy i salony wystawowe.

Na Antarktydzie i w okopach
Peter Sellers w "Różowej Panterze"
W 1911 r. ruszyła na biegun południowy słynna norweska wyprawa pod dowództwem Roalda Amundsena. Kapitan zabrał ze sobą namioty zrobione z gabardyny - w ten sposób ostatecznie potwierdzono wysoką jakość materiału w warunkach ekstremalnych. Wkrótce potem podróżujący po Antarktydzie sir Ernest Shackleton obwieścił światu, że jeden z jego ludzi zawdzięcza gabardynowemu ubraniu życie - przeżył rzekomo dwa dni i dwie noce pod gołym niebem i nie nabawił się nawet odmrożeń! W kombinezony zaprojektowane i wykonane u Burberry'ego ubrani byli również John William Alcock i Artur Whitten Brown - lotnicy, którzy w 1919 r. jako pierwsi przelecieli nad Atlantykiem Północnym.
Sława marki rosła z dnia na dzień. Nadszedł rok 1914, wybuchła wojna. Wiele firm splajtowało, dla niektórych jednak nadeszły złote czasy. Thomas Burberry otrzymał gigantyczne zlecenie na uszycie pół miliona płaszczy wojskowych. Wystarczyło kilka niewielkich poprawek na modelu z wojny burskiej, aby powstał klasyczny, znany do dziś trencz (z ang. "trench coat", płaszcz do okopów). To właśnie z tego czasu pochodzą pagony na ramionach i sprzączki (tzw. d-rings) znanego nam wszystkim "cywilnego" trencza. Te ostatnie służyły kiedyś do zamocowania tornistra, mapnika, lornetki, granatów lub maski gazowej.
Trencze nie straciły popularności po wojnie. Nosili je Humphrey Bogart i Ingrid Bergman w "Casablance", Audrey Hepburn w "Śniadaniu u Tiffany'ego", Peter Sellers w "Różowej Panterze".
Kratka klasyczna i Nova
Symbolem rozpoznawczym Burberry jest słynna kratka opatentowana w 1924 r. Słynna dziś, bo początkowo była tylko wzorem na wełnianej podpince płaszczy przeciwdeszczowych, no a podpinki nikt przecież specjalnie nie eksponował. Klasyczna kratka jest czarno-biało-czerwona, a na żółtobeżowym tle można dostrzec herbowego rycerza rodu Burberry.
Kratka, którą nazwano Nova, została nieznacznie zmieniona. Zniknął rycerz, tło jest beżowe bez żółtego odcienia, a czerwone paski zrobiły się ciemnoróżowe. Nova używana jest częściej w kolekcjach damskich, mężczyźni wolą klasyczną.
Kratką Burberry prawdopodobnie nikt by się nie zainteresował, gdyby nie letnia olimpiada w Tokio w 1964 r. Gdy brytyjskie sportsmenki opuściły samolot, zdjęły trencze - było strasznie gorąco - i przewiesiły je sobie przez ramię. Jakoś tak wyszło, że podpinką do góry. W ten sposób pozowały do zdjęć fotoreporterom. Zdjęcia trafiły na pierwsze strony gazet, nie tylko sportowych, a światowi kreatorzy mody oszaleli, widząc w tym celowy zabieg projektantów Burberry. To właśnie wtedy "angielska kratka" stała się symbolem elegancji.
Stało się coś niezwykłego. Do tej pory u Burberry'ego ubierali się dżentelmeni ceniący jakość i użyteczność - między innymi Winston Churchill, George Bernard Shaw i Rudyard Kipling. Ale po olimpiadzie w Tokio ciuchy firmy stały się po prostu modne.

Szlachectwo i dres
To ważne! Wojskowe pagony na ramionach trencza, na guzikach nazwa Burberry
Z tyłu kołnierza patka ze sprzączką, którą można odpiąć i przypiąć z przodu (wtedy trencz zamienia się w chroniący szyję płaszcz ze stójką)
No i to najważniejsze - podpinka w beżowo-czarno-biało-czerwoną kratkę
Nic jednak w Wielkiej Brytanii nie jest ważne, dopóki nie doceni tego korona. Tak też się stało i z Burberry. Ubrania firmy stały się obowiązkowe "both at home and abroad" (w domu i w podróży) dla całej rodziny królewskiej. W 1955 r. królowa Elżbieta II nadała firmie przywilej Royal Warrant (dosł. "królewska gwarancja", tytuł przysługujący oficjalnym dostawcom dworu), a potwierdził to potem w 1989 r. jej syn Karol, książę Walii. Ani nobilitacje, ani dworskie splendory nie osłoniły jednak firmy przed niebezpieczeństwem, które nadeszło z całkiem nieoczekiwanej strony.
Kończył się XX w., firma spokojnie oczekiwała 150. rocznicy dnia, w którym Thomas Burberry założył swój sklepik. Miała za sobą wzloty i upadki, ale nie działo się nic niepokojącego. W zasadzie cały czas pięła się w górę i utrzymywała poziom. Najwyraźniej aż za bardzo, bo już pod koniec lat 80. designerzy zaczęli przebąkiwać, że Burberry robi się nudny, skostniały i konserwatywny. Odwrócili się od niego młodzi, eleganccy Brytyjczycy, przedstawiciele londyńskiego City.
A wkrótce potem na Burberry'ego spadł pierwszy prawdziwy cios. Okazało się, że marka ma - na swoje nieszczęście - bardzo wiernych fanów. Średnio utalentowanych aktorów oper mydlanych i powiatowe gwiazdeczki muzyki pop, które do swoich plastikowych ciuchów z ochotą dołączały zawsze jakiś dodatek w kratkę.
Innymi zagorzałymi wielbicielami Burberry okazali się londyńscy "chavs" - dresiarze, zadymiarze, kibole. Ci uznali kratkę Burberry za swój nacjonalistyczny symbol. W 2003 r. w Europie stało się głośno o bitwie w Sunderland, kiedy to gang tzw. Chłopców Burberry'ego brutalnie zaatakował grupę tureckich emigrantów. Chuligani nosili bejsbolówki i szaliki w charakterystyczną kratkę, ich panienki malowały w kratkę długaśne tipsy. Kibole lakierowali w kratkę swoje samochody i malowali spłuczki w toaletach. Wzór szacownej firmy Burberry zdobił prezerwatywy (naprawdę!) i kubraczki dla psów.
Oczywiście, często nie były to oryginalne wyroby, ale choć kratka była zastrzeżona przez firmę, podrabiano ją na prawo i lewo. Procesy nic nie dały, okazało się bowiem, że wystarczy poszerzyć któryś z elementów o kilka milimetrów i patent na nic.
Marka podupadała. Wreszcie doszło do sytuacji w przeszłości niebywałej. Osoby noszące ciuchy Burberry były profilaktycznie, ale i stanowczo wyrzucane z porządnych londyńskich klubów. Trochę tak, jakbyście w Warszawie chcieli wejść do restauracji w dresie, złotym łańcuchu na piersi i podpierając się kijem bejsbolowym. No i na koniec stało się, co się stać musiało: szanowane domy towarowe Harrods, Selfridges i Harvey Nichols zdecydowanie odmówiły sprzedaży produktów firmowanych przez Burberry.

Ratunek zza oceanu
Rose Marie Bravo
Wydawało się, że nic już nie jest w stanie uratować marki, że nadeszła zapaść, która ostatecznie ją wykończy. I wtedy konserwatywna do szpiku kości brytyjska firma zdecydowała się na krok rozpaczliwy: stanowisko dyrektora generalnego oddała Rose Marie Bravo. Amerykance!
Przedsiębiorczej pani dyrektor udało się jednak w ciągu paru zaledwie lat zmienić prawie wszystko i zwielokrotnić dochody firmy - obecnie wynoszą one ponad 2 miliony funtów rocznie! Właściwie każda decyzja okazywała się sukcesem. Rose Marie odmłodziła markę, podkupując bezwstydnie znanych projektantów: Fabiana Barona od Calvina Kleina, Roberto Menichettiego od Jil Sander oraz - i to był prawdziwy strzał w dziesiątkę - Brytyjczyka Christophera Baileya od Donny Karan (od 2009 roku to on jest dyrektorem generalnym Burberry).
Obciachowe bejsbolówki w kratę zostały zastąpione dyskretniejszymi gładkimi z kratką u dołu daszka i w środku czapeczki. Firma wprowadziła ekskluzywne i utrzymane w dobrym tonie drobiazgi: okulary, stroje kąpielowe, paski, apaszki, parasole, buty, kapelusiki. Zlecono opracowanie całej linii kosmetyków o nowoczesnej, ale dyskretnej i eleganckiej linii zapachowej. W sklepach pojawiły się kolekcje dla dzieci - ich oddaną wielbicielką jest między innymi Madonna, która z dumą podkreśla, że jej córeczka Lourdes zawsze nosi na spacerze płaszczyk Burberry.
Wreszcie brytyjska firma otworzyła się na nowe rynki, nie tylko europejskie, także tak egzotyczne jak Chiny, Indie, Korea, Kuwejt, Emiraty Arabskie czy Arabia Saudyjska. Burberry jest w Australii i Nowej Zelandii, jest naturalnie w Stanach Zjednoczonych, nie ma go właściwie chyba tylko w Afryce i Ameryce Południowej, ale i to może się z czasem zmienić. Bo choć pozostał marką na wskroś brytyjską, to przecież na Wyspach sprzedaje się zaledwie 10-15 proc. całej produkcji. Na Europę przypada 50 proc., reszta - po połowie - na Amerykę Północną i Azję.
Obecny dyrektor generalny w firmie Burberry nazywa się Christopher Bailey, jest Brytyjczykiem, urodził się w 1971 roku. Wcześniej pracował dla Donny Karani Gucciego

W czyjej szafie
Niektórzy zwariowali na punkcie Burberry
Burberry ponownie zdobył serca pięknych i bogatych. Może i stracił nieco klientów wśród brytyjskiej arystokracji, choć przecież książęta William i Harry są z nim wciąż mocno związani. Firma zyskała za to ogromną popularność wśród gwiazd filmu i estrady.
Brad Pitt najchętniej pokazuje się w strojach firmy Burberry
W jej ciuchach chodzą Brad Pitt, Orlando Bloom i Brandon Flowers (frontman amerykańskiej kapeli The Killers). Także David Beckham - ten ma ponoć nawet piżamy w kratkę - i jego żona Victoria. Oraz Uma Thurman, Gwyneth Paltrow, Natalie Imbruglia i wspomniana już Madonna (wraz z córeczką Lourdes naturalnie). Twarzami Burberry'ego są topmodelki: Stella Tennant, piękna Szkotka o arystokratycznym rodowodzie, oraz Kate Moss, którą z powodu licznych skandali i narkomanii wkrótce zastąpi Sienna Miller, niegdysiejsza narzeczona Jude'a Lawa. Z kolei męskimi symbolami firmy zostali mało znany w Polsce brytyjski aktor Hugh Dancy oraz Walijczyk Ioan Gruffudd, którego widzieliśmy w niewielkiej roli porucznika Johna Bealesa w "Helikopterze w ogniu". W markowych strojach pokazują się również członkowie rockowej grupy Kasabian oraz muzyk Brian Ferry wraz z synami Otisem i Isaakiem.
W ciuchach od Burberry'ego pozują członkowie brytyjskiej grupy rockowej Kasabian

Ile to kosztuje
(ceny z 29 października 2012 r.)
Trencz
Cena: od 6200 zł
Koszula
Cena: od 850 zł
Spodnie
Cena: od 850 zł
Woda toaletowa, 50 ml
Cena: od 185 zł (na zdjęciu London Eau de Toilette, 50 ml, cena: 225 zł/100 ml, cena: 330 zł)
Portfel
Cena: od 1000 zł
Etui na iPada
Cena: od 950 zł
Obecnie w Polsce są trzy salony:
Burberry Warszawa: Plac Trzech Krzyży 3
Telefon: +48 22 584 70 40
Burberry Poznań: ul. Paderewskiego 8
Telefon: +48 61 855 40 04
Burberry Katowice: Silesia City Center, ul. Chorzowska 107
Telefon: +48 728 819 473