Zaprosił do mieszkania setkę nieznajomych. Powód?

Początek
Wiadomość, którą mężczyzna wysłał ponad rok temu brzmiała następująco:
"Jestem zdesperowany, by poznać nowych ludzi. Czuję się samotny i przechodzę najtrudniejszy okres w swoim życiu. Będę siedzieć na schodach przed ratuszem od 14 do 20. Będę mieć na sobie czarne spodnie i torbę North Face ze sobą".
Chłopak nie potrafił sobie poradzić z porzuceniem przez dziewczynę, która zdradzała go przez wiele lat. Miał myśli samobójcze. Nigdy nie miał zbyt wielu przyjaciół, a po rozstaniu został zupełnie sam.
Na dramatyczny apel odpowiedziało kilkanaście osób, którzy okazali wsparcie mężczyźnie. W rozmowach przyznali się, że również czuli się samotni, ale nie chcieli o tym otwarcie mówić w obawie przed wyśmianiem.
O historii młodego Duńczyka usłyszał cały kraj. Z autorem apelu skontaktowały się największe stacje radiowe i telewizyjne w kraju. Początkowo chłopak bał się publicznych zwierzeń, ale w końcu zdecydował się na wywiady. Jak tłumaczył, występował dla innych samotnych, nie dla siebie.

Oddźwięk
Wiadomość Duńczyka doprowadziła do wielu pozytywnych zdarzeń. Powstał specjalny serwis, w którym samotne osoby mogły poznać kompanów do wspólnego spędzania czasu. A wiosną 2017 roku mężczyzna zdecydował się na 10-dniową podróż z Kopenhagi do Aarhus (ok. 200 km).
Założenia wyprawy były proste: Duńczykowi nie wolno było wędrować, jeśli nie towarzyszyła mu inna osoba. Założenia zostały spełnione - ponad 70 osób wsparło inicjatywę, czy to przez wspólny spacer, czy to przez zapewnienie noclegu lub wyżywienia. O podróży szybko stało się głośno dzięki mediom.

Dalszy ciąg
Patrick Cakirli nie poprzestał na tym. Rozwinięciem inicjatywy stały się... zaproszenia do jego mieszkania! Proponując wspólną kolację i różne gry i zabawy chciał ośmielić ludzi korzystających z założonego przez niego serwisu dla samotnych.
Mężczyzna zdawał sobie sprawę, że z portalu korzystają przede wszystkim studenci dysponujący ograniczonym budżetem. Zdecydował się więc na zaciągnięcie pożyczki, by móc organizować regularne, darmowe spotkania. Czasem nawet finansował dojazdy nowym osobom.
Zainteresowanie inicjatywą było - i jest - ogromne. Do tego stopnia, że chłopak porzucił studia (jego marzeniem od zawsze było programowanie) i w pełni poświęcił się pracy jako wolontariusz. Obecnie dochody czerpie wyłącznie z publicznych wystąpień, podczas których zwraca uwagę na problem samotności.

Kolejne inicjatywy
Ale Patrick nie spoczywa na laurach! W planach ma podróż z Danii do Chin (na wzór tej mniejszej, z Kopenhagi do Aarhus), by na całym świecie zwrócić uwagę na problem samotności. Szuka sponsorów, którzy chętnie wsparliby jego szlachetną inicjatywę.
Samotność to - niestety - w Danii poważny problem. Według statystyk, brak bliskich odczuwa ponad 200 tys. osób, co stanowi aż 4 proc. populacji.

Problem nie tylko Duńczyków
O tym, że o samotności należy rozmawiać świadczą nie tylko duńskie statystyki. Brytyjska komisja rządowa wyliczyła, że na Wyspach aż 9 milionów ludzi uważa się za "często lub zawsze samotnych". Z tego powodu postanowiono nawet powołać ministerstwo ds. samotności, mające pomagać takim osobom.
Ponadto "Forbes" wyliczył, że w samych tylko Stanach Zjednoczonych wskaźniki samotności podwoiły się od lat 80. Jako przyczynę wskazuje się komunikatory internetowe i serwisy społecznościowe, które - paradoksalnie - potęgują poczucie osamotnienia, bo młode osoby ograniczają kontakty międzyludzkie właśnie do tego typu portali.

Co z Polską?
Swego czasu również w Polsce mówiło się o epidemii samotności. Według przewidywań, do 2035 roku aż co trzecie gospodarstwo domowe w naszym kraju będzie gospodarstwem jednoosobowym.
Nie brakuje autorytetów, które nie boją się opowiadać o swoim życiu w odosobnieniu. Marek Niedźwiecki w wywiadzie dla "Polska The Times" stwierdził: - Do samotności najpierw się przyzwyczaja, a potem nawet zaczyna się ją lubić. Choć bywały takie momenty, w których całym sobą krzyczałem, że nie chcę być sam.

Konsekwencje samotności
Choć nie ma jednoznacznych badań, które wskazywałyby, że samotność wpływa na częstsze chorowanie na depresję, specjaliści spekulują, że tak właśnie jest. Znana psychoterapeutka Zofia Milska-Wrzosińska opisała to na łamach "Kultury Liberalnej" w taki sposób:
"Może tak być, że samotność sprzyja depresji. ale trudno uznać, że ludzie zaczynają chorować na depresję, ponieważ byli długo samotni. Z badań wynika, że ludzie, którzy żyją w związkach, mają wokół siebie sieć wsparcia, są mniej narażeni na problemy związane z samotnością. Zwłaszcza mężczyźni radzą sobie dużo lepiej (również zdrowotnie), gdy pozostają w związku."
Z kolei badania amerykańskiego psychologa Johna Cacioppo wykazały, że poczucie odosobnienia u osób starszych może zwiększać ryzyko przedwczesnej śmierci aż o 14 proc. Samotne życie niekorzystnie wpływa na sen oraz zwiększa poziom tzw. hormonu stresu.