Czego nienawidzą kobiety?

Nie zadajemy pytań
Oczywiście nikt tu nie ma na myśli nachalnej wymiany zdań, rodem z najzacniejszych talk-show świata telewizji. Bo, będąc w związku, musimy pamiętać, że między ciągłym wypytywaniem a troską jest znacząca różnica.
Ale, niestety, bardzo często niedostrzegalna. Panowie nader często interpretują pewne zdarzenia jako agresywny wywiad, a panie zbyt rzadko dostrzegają troskę. A one potrzebują widzieć i czuć ją na każdym kroku, dlatego tak często dochodzi do nieprzyjemnych nieporozumień.
Oczywiście nikt tu nie mówi od razu o ciągłym zadawaniu pytań, dowiadywania się o ulubioną potrawę z dzieciństwa i sprośne historie spod prysznica po lekcjach WF-u. Lane Moore z "Cosmopolitan" pragnie tylko tego, by facet choć spróbował dowiedzieć się czegokolwiek, na temat kobiety, z którą się umawia. Przez "cokolwiek" rozumiemy tutaj fakty, pomocne w ustaleniu jaką osobą jest nasza wybranka, a nie nic nie znaczące ciekawostki, które w zasadzie niczemu nie służą.

Zaglądamy w telefon
Moore w swoim artykule kreśli przerażającą, mrożącą krew w żyłach historie. Oto para znajduje się w środku bardzo przyjemnej wymiany zdań. Randka rozkwita, zakochani dogadują się świetnie. I kiedy już wydaje się, że nic nie może zakłócić tej idyllicznej atmosfery, mężczyzna zerka na telefon! Po co? Nie wiemy. Po prostu zerka.
Okej, zgadzamy się. Zbyt mocne przywiązanie do niewielkiego ekranu jest słabe. Wprost lubujemy się w kawiarniach, które nie oferują dostępu do WiFi. Ale żeby od razu na czele męskich wad stawiać zerkanie na komórkę? Nie mówimy, że to fajne, kiedy pełną pasji kobiecą tyradę przerywamy sprawdzeniem Facebooka, ale która pani nigdy tego nie zrobiła niech pierwsza rzuci kamieniem!
Pobierz kod reklamy

Nigdy nie śmiejemy się naprawdę
Chyba każdy na Ziemi, niezależnie od płci, potrafi rozpoznać nieszczery śmiech. Czasem słyszymy go, gdy opowiemy jakiś mało zabawny dowcip albo gdy anegdota, która miała w mgnieniu oka pozbawić nasze audytorium wszystkich boków, nie do końca odznacza się tłustą pointą.
Lane Moore sugeruje, że "nieprawdziwy" śmiech to męska domena. Że takie zachowanie wręcz wpędza kobiety w zakłopotanie. I to nie tylko dlatego, że - w myśl starego porzekadła - nie należy ufać ludziom, którzy rzadko się uśmiechają. Przedstawicielka amerykańskiego "Cosmopolitan" twierdzi, że kobiety bardzo szybko wyciągają wnioski, dlatego jeśli nie bawią nas żarty wybranki naszego serca, to może... my... jej... po prostu... nie kochamy?

Nie utrzymujemy kontaktu wzrokowego
Kolejna historia z gatunku mrożących krew w żyłach. Znów pani opowiada ultraciekawą historię, wkładając w to wszystek pasji. A mężczyzna? Owszem, słucha jej, nawet słucha bardzo, ale rozgląda się przy tym we wszystkie strony. Zgroza, mogąca konkurować chyba jedynie z zerknięciem na telefon komórkowy.
Jak czytamy w fachowych poradnikach, nie utrzymywanie kontaktu wzrokowego może świadczyć o nieśmiałości lub niedostatecznej pewności siebie. Rzeczywiście, trochę to dołujący widok, kiedy mężczyzna nie jest samcem alfa w najlepszym tego słowa znaczeniu, ale to nie grzech śmiertelny jeśli nie wpatruje się zwierzęco w kobiece oczęta. Wręcz przeciwnie - rozbiegany wzrok może być dowodem na to, jak bardzo kobieta przypadła nam do gustu.

Mówimy w kółko o czymś, co nie ma większego znaczenia
W ostatniej kolejce Real Madryt odniósł piękne zwycięstwo! Cristiano Ronaldo wreszcie wrócił do treningów! Real Madryt od pierwszych meczów udowadnia, że ponownie jest głównym faworytem do mistrzowskiego tytułu! Na Facebooku widziałem, że Cristiano Ronaldo czuje się coraz lepiej - podczas przygotowawczych sparingów biega szybciej niż koledzy z drużyny, znów aplikuje wspaniałe bramki z dystansu.
Okej, tytuł tej części powinniśmy zmienić: "Mówimy w kółko o czymś, co WEDŁUG NIEJ nie ma większego znaczenia". Bo to przecież sprawa największej wagi, czy Real Madryt ustawi w szeregu wszystkie Barcelony i Seville, prawda?
Oczywiście Real Madryt to tylko przykład, który można zastąpić czymkolwiek - PlayStation czy crossfitem. Ale Lane Moore wskazuje, że nawet jeśli kobieta w pełni podziela zainteresowania swojego ukochanego, nie jest zainteresowana ciągłym wysłuchiwaniem o zaletach spajającego hobby.

Brzydki zapach
Tu się w pełni zgadzamy. Choć Moore tę, nazwijmy ją, gównianą kwestię ujmuje znacznie liryczniej, bowiem pisze, że wkurzają ją faceci, którzy porzucili ideę korzystania z prysznica. Ale co do ogólnego postulatu - popieramy pełnią kończyn. Nawet jako faceci.

"Nie jesteś taka jak inne, bo..."
Jeszcze do niedawna myśleliśmy, że to zdanie, które chciałaby usłyszeć każda pani - nie przypomina innych kobiet, ponieważ [tutaj jakieś wiarygodne uzasadnienie]. Tymczasem okazuje się - jak dowodzi Lane Moore - że panie mają dosyć tego typu komplementów! Dlaczego? Bo jakkolwiek nie uzasadnilibyśmy naszej tezy, zawsze (ale to zawsze!) wyjdziemy na mizoginów. Ponoć "większość dziewczyn" to fraza, które nie należy używać, a większość znajomych autorki tekstu w "Cosmopolitan" ma podobne zainteresowania, więc nie ma sensu tworzyć sztucznych podziałów.
No i zabójcza pointa. Kiedy komplementujemy kobiety w ten sposób brzmimy jak - cytujemy dosłownie - "a turd". Nie podejmujemy się dokładnego przetłumaczenia, słownik sprawdźcie już sami.

Nie przedstawiamy partnerki znajomym
Trochę to uprościliśmy. Autorka ma bowiem na myśli sytuację, kiedy namawiamy dziewczynę do wyjścia razem z naszymi znajomymi, a potem zupełnie nie przywiązujemy uwagi do włączenia jej w grupę. Owszem, obowiązkowo przedstawiamy kolegom, ale głównie troszczymy się o własne dobre samopoczucie i to, czy bawimy się szampańsko.
Mniej więcej rozumiemy, czego Lane Moore oczekuje od facetów, ale trudno nam oprzeć się wrażeniu, że trochę czuć w tym wszystkim drogę na skróty. No bo zwykle staramy się związać z dorosłymi, dojrzałymi i świadomymi siebie kobietami. A takie chyba potrafią dostosować się do sytuacji, środowiska; nie wymagają ciągłego prowadzenia za rękę jak małego dziecka.
Poza tym, idziemy o zakład, że nadmierna troska z naszej strony również spotkałaby się z wyraźną krytyką.

Twierdzimy, że nasze eks są niespełna rozumu
Zakończone związki to zawsze kłopotliwy temat. Na łamach amerykańskiego wydania "Cosmopolitan" przekonaliśmy się już o tym wielokrotnie. Nie wiadomo, czy lepiej rozmawiać o swoich niedawnych podbojach czy lepiej przemilczać tę kwestię - na każde wyjście można znaleźć multum argumentów za i przeciw.
Lane Moore jednoznacznie opowiada się po jednej ze stron - nazywanie swojej eks "nienormalną" nie świadczy najlepiej o mężczyźnie. I tu się zgadzamy. Całkowicie.
