Tak na temat seksu kłamią mężczyźni

Ostatni stosunek
Seks to zawsze dobry temat do kłamstw. Przechwalamy się umiejętnościami (których nie mamy zbyt wiele), możliwościami (które są ograniczone) i bujnym życiem erotycznym (które nie istnieje). Jakoś tak się utarło, że hierarchię w naszym samczym stadzie najlepiej determinuje właśnie fakt, jacy jesteśmy w sypialni.
Przed kobietą kłamstwo na temat seksu ma podwójnie krótkie nogi. Bo w tym wypadku chyba żadnego nie możemy nazwać "mniejszym złem". Jeśli skłamiemy, że ostatnio w łóżku baraszkowaliśmy niedawno, wyjdziemy albo na seksualnego maniaka albo na niewiernego gościa. Gdy przyznamy, że nasz ostatni raz był jeszcze w poprzedniej dekadzie, istnieje ryzyko, że zaprezentujemy się jako nieśmiały prawiczek.

Seks oralny
Chyba nie ma kobiety, która usłyszałaby od swojego partnera, że, eufemistycznie mówiąc, kiepsko pracuje ustami. Seks oralny to coś, co panowie lubią najbardziej, choć te zamiłowania niekoniecznie są podzielane przez kobiety. Dlatego jeśli już dojdzie do tak bliskiego kontaktu, mężczyźni - zapewne z wygody - chętnie komplementują wybranki swojego serca. Rzadko kiedy szczerze, bo zawsze znajdzie się taka, której język będzie jeszcze bardziej niesforny.
Co niektórym osobom przeszkadza w seksie oralnym? Czy jest on wstydliwy? Czy w porządku jest postawa, gdy ktoś lubi go "przyjmować", ale znacznie mniej chętnie go "komuś robi'"? I czy może być on czasem lepszy od seksu "po bożemu", czy też zawsze pozostanie jakimś elementem gry wstępnej, albo jego substytutem? Tego dowiesz się z archiwalnego odcinku "Dobrego Seksu":

Kolejne zbliżenie
Wnioski płynące z lektury "Cosmopolitan" są jednoznaczne: każdy facet skłamał kiedyś, że nie ma ochoty na kolejne zbliżenie (nadchodzące na krótko przed poprzednim). Takie kłamstwo to jednak domena świeżo upieczonych par, kiedy w sypialni nie za bardzo wypada mieć kiepskie dni. Spokojnie, po jakimś czasie nie mówienie prawdy zostanie zastąpione przez całkowicie szczere rozmowy, a jakikolwiek wstyd szybko zniknie. Będziesz mógł bez przeszkód obracać się na drugi bok i zasypiać.

Prezerwatywa
"Nie mogę dojść w prezerwatywie" - tu się z redaktorem "Cosmopolitan" (autorem materiału jest facet) w pełni zgodzimy, bo chyba rzeczywiście każdy z nas kiedyś skłamał w ten sposób. Oczywiście, że osiągnęlibyśmy satysfakcję również z pełnym zabezpieczeniem. No ale lizaka lepiej przecież lizać bez papierka, prawda?
Antykoncepcja obrosła tak szerokim spektrum fałszów i mitów, właśnie przez tego typu drobne (ha ha!) kłamstewka. Choć kwestia męskiego orgazmu i tak wydaje się być niewinna, zwłaszcza, jeśli pomyślimy, że zdaniem niektórych par, przed niechcianą ciążą chroni seks w wodzie.

Zabezpieczenia raz jeszcze!
Kontynuując poprzedni wątek - mężczyźni CZĘSTO kłamią, że ZAWSZE się zabezpieczają. Tak przynajmniej twierdzi redaktor amerykańskiego "Cosmopolitan"... Trochę się zgadzamy, a trochę się nie zgadzamy. Zależy przed kim kłamiemy. Bo kobietom, faktycznie, zdarza nam się puścić szowinistyczny kit o naszych jak najlepszych zamiarach - "bez prezerwatywy NIGDY nikomu nie wskoczyliśmy do łóżka, kochanie" (taa, jasne)!
W męskim gronie takie wyznanie skaże nas natomiast na ostracyzm. Chcesz być kimś? Mów, że "lubisz seks bez gumy". O lizaku w papierku już chyba wspominaliśmy, nie?

Liczba stosunków
Była kiedyś taka dosyć prymitywna przyśpiewka: że niby cztery razy po dwa razy, osiem razy raz po raz. I tak dalej, i tak dalej... W dorosłym życiu wciąż o niej pamiętamy, choć wydźwięk jest nieco dosadniejszy. Bo na kobiece pytanie, "jak często jesteśmy w stanie uprawiać seks" po prostu nie potrafimy odpowiedzieć inaczej, niż "kilka razy w tygodniu". Męska duma? Może tak, ale kto podczas pierwszych randek potrafi się przyznać, że jest Robertem Mateją łóżkowych ekscesów, niech pierwszy rzuci kamieniem!

Przedwczesny wytrysk...
No cóż, zdarza się. Każdemu... Czasem jesteśmy na tyle podnieceni, że stosunek - razem z grą wstępną - jesteśmy w stanie załatwić w przerwie meczu. Ale oczywiście nigdy się nie przyznamy, że czasem tak mamy. "PRZEPRASZAM, NIGDY WCZEŚNIEJ MI SIĘ TO NIE ZDARZYŁO" - brniemy w zaparte, tak jakbyśmy zamordowali niewinną pandę.
Parafrazując pewną znaną melodyjkę: czasami człowiek musi, inaczej się udusi. Nie do końca rozumiemy, dlaczego przypomniała nam się akurat w tym momencie, ale stwierdziliśmy, że pasuje nawet całkiem nieźle. Więc pointujemy.

Smak
"Calvadosu cierpki smak, znowu w ustach mam..." Tak jest, Kasi Klich też kiedyś słuchaliśmy. No dobra, to nie było słuchanie - po prostu obiła nam się o uszy.
Ale, jak się okazuje, na temat seksu kłamiemy również o... smaku! Jak zaznacza David Covucci z "Cosmopolitan", zdanie: "kochanie, smakujesz świetnie" nigdy nie oznacza: "kochanie, smakujesz świetnie". Oczywiście, że żadne ciało - nawet Emily Ratajkowski - nie ma aromatu Jacka Daniel'sa, ale żeby od razu tak ordynarnie kłamać?
Podobno wymyślono już najróżniejsze kremy do skóry, mające sprawiać, że obcowanie z kobietami będzie jeszcze przyjemniejsze. Ale czy, dajmy na to, pomadka o smaku Marshmallow naprawdę jest potrzebna?

Jakość
Gdybyśmy mieli wskazać zdanie najczęściej występujące zdanie, rzucane na wiatr przez populację ludzką, z pewnością byłoby to: "było cudownie". Spora w tym zasługa panów, którzy często kłamią na temat jakości seksu. Partnerce nie wypada powiedzieć, że seks był niesatysfakcjonujący, zwłaszcza jeśli w perspektywie mamy plan na kolejne zbliżenia (swoją drogą: po co kolejne zbliżenia, skoro wcześniejsze było kiepskie?!).
Ale tu się pocieszamy, bo panie w tym aspekcie wcale nie są lepsze (pamiętasz słynną scenę z Meg Ryan w "Kiedy Harry poznał Sally"?) Bo nasze zadowolenie, że się tak wyrazimy, łatwo da się zweryfikować. Natomiast kobiecego kłamstwa nie rozpoznają nawet najpotężniejsi bogowie Afryki i Eurazji.

Blizna? Jaka blizna?
Sorry, jesteśmy wzrokowcami. Zwracamy uwagę na każdą kobiecą niedoskonałość. Oczywiście w ogólnym rozrachunku nie one są najważniejsze, i nie wpływają na nasze uczucia, ale fakt musi zostać odnotowany. Tak już prostolinijnie działamy, że nie umknie nam żadne odstępstwo od reguły.
Przepraszamy więc i uczulamy: "wiemy o tej bliźnie. Ale to nic".

Nerwy? Pfff
Bo panowie w sypialni czują się na tyle swobodnie, że nigdy nie wydają się być zdenerwowani. Ha ha, no tak!