No, ale w końcu ktoś zauważył. Co za ulga. Ostatnim razem, jak pojechałam do domu i stwierdziłam, że przytyłam, nikt nie zaprzeczył. NIKT. Niby rodzina, ale jak przychodzi co do czego, tylko wody w usta nabierają. Taka rodzina!
- Chodź, kolację zrobiłam - mówi babcia, a ja drętwieję. Kolację. O godzinie 22. Ta kobieta serca nie ma. Już czuję zapach pieczonego mięsa i świeżego chleba. Ślina mi napływa do ust.
- Babciu, nie jem o tej porze - mówię bez przekonania.
- No kawałeczek, specjalnie dla ciebie taki ładny upolowałam.
Specjalnie. Dla mnie. Karkówka. Dobre sobie. Od lat nie jadam wieprzowiny. I jeszcze ten zapach. To spisek. Jak nic. Utuczyć mnie chcą. A później milczeć, jak powiem, że zgrubłam. Sadyści cholerni.
- No zjedz, kochanie, taka mizerna jesteś - babcia nakłada mi na talerz soczysty, pachnący kawał karkówki, dokład chleba i musztardę. Doprawdy, że też jestem wnuczką takiego potwora - myślę sobie, pakując kęs mięsa do ust. Jeżuszmałja, jakie to dobłe.
- To pewnie amanta jakiegoś poznała, jakeś tak schudła? - pyta babcia, mrugając okiem.
No tak. Oczywiście. Wiadomo. Bo przecież nie można schudnąć, jak się nie ma amanta, prawda? Dla własnego poczucia komfortu, prawda? Ech, co za rodzina. Wzdycham głośno i odpowiadam: - Tak, babciu. Poznałam.
No bo co będę własnej babce kłamać.
- A ten? - pytam Majkę konspiracyjnie, wskazując brwiami na bruneta z rękawem. Siedzimy w restauracji i oglądamy facetów. Na Tinderze, żeby nie było.
- Lubię dziary, no ale kurde... Żeby sobie od razu cały ogród zoologiczny tatuować? Nie, odpada - wyrokuje Majka i czeka, aż "słajpnę" do następnego profilu.
- A ten? Całkiem fajny sześciopak - zauważam, wpatrując się w kreski na brzuchu jakiegoś blondyna o ksywie DuzyKsiaze.
- No ABS-y pierwsza klasa, nie powiem. Ale przecież on na każdym zdjęciu jest bez koszulki, z telefonem w łapie - krzywi się Majka.
- Który normalny facet wygina się przed lustrem, całuje swoje bicepsy, a potem wrzuca dokumentację tych żenujących zachowań do sieci?
- Albo jełop, albo narcyz.
- No więc właśnie. Upoluj mi jakiegoś elokwentnego, oczytanego, z poczuciem humoru. Z pasją! Najlepiej, żeby był przystojny. Bardziej szczupły niż napakowany. Chociaż jakby takie ABS-y jak ten Książę miał
- Majka! - przerywam ostrzegawczo i wracam do selekcji potencjalnych ofiar mojej przyjaciółki. - O! Chyba coś mam. Dominik, 32 lata. Brunet. Zielone oczy. Jeździ na motocyklu, skacze ze spadochronem, gra w squasha, lubi Clarksona i chyba zabawny Pisze, że ten nos ma taki, bo się w dzieciństwie blisko spotkał z chodnikiem.
- Co?!
- No, o chodnik zarył. Nos ma rozpłaszczony taki. Zobacz. Majka patrzy, scrolluje zdjęcia, czyta opis, po czym stwierdza: - Odpada.
- Przez nos?!
- Nie, no co ty?! Nos nawet sexy, taki a la Gołota. O co innego chodzi. Tu niby motor, tam squash albo spadochrony Wiesz, taki facet to albo jest zajawkowicz, co dziesięć srok za ogon łapie, a później każdą wypuszcza, albo kompletny freak, któremu baba jest potrzebna tylko do garów, sprzątania i wyra, bo sam jest zbyt zajęty, żeby spędzić z nią trochę czasu.
- Chryste, Majka, to czego ty w końcu chcesz?! - pytam zrezygnowana, bo powoli zaczynam mieć dość.
"Jak odróżnić pi*dę od faceta?" Zaprosiliśmy Malvinę Pe, aby wyjaśniła sprawę w naszym studiu
- Jak to czego chcę? No normalnego faceta, nie?
- Krystianku, a kto je mięsko?
- Ja! - odpowiada dumnie syn mojej siostry, majtając nogami.
- I kto jeszcze? - pyta Agata, pakując małemu do buzi porcję rozgotowanego kurczaka. Swoją drogą, jakie to musi być ohydne.
Biedne dziecko.
- Tatuś! - wrzeszczy mały terminator i zaczyna podskakiwać na krzesełku.
- A mamusia?
- Mamusia poluje!
Agata spogląda na mnie zaniepokojonym wzrokiem.
- Ale jak to "poluje"?
- No nolmalnie. W hipelmalkecie. Na mięsko. A Krystian i tata cekajom w domu, az kobieta wróci z polowania i obiad ugotuje - stwierdza mały, wypinając pierś do przodu. Tak, ewidentnie jest zadowolony ze swojej odpowiedzi.
Patrzymy na siebie z Agatą porozumiewawczo. Pieprzyć dżender.
- Wojteeeeek!!! Pozwól tu na chwilę!!!