Rue Cremieux to krótka, bo licząca zaledwie 160 metrów uliczka, znajdująca się w paryskim Quinze-Vingts nieopodal Sekwany. I choć ze względu na swoją szerokość jest zamknięta dla ruchu samochodowego, to jej mieszkańcy mają problem z innego rodzaju hałasem – tym generowanym przez tabuny turystów.
Błogosławieństwem (i jak się okazuje, źródłem problemów) jest wyjątkowo urokliwy wygląd uliczki. Bo obu jej stronach stoją bowiem kamienice w pastelowych kolorach, które pięknie prezentują się na zdjęciach. Dla wielu turystów odwiedzających Paryż Rue Cremieux stało się więc obowiązkowym punktem wycieczek – no bo co to za wyjazd, z którego nie przywieziemy ładnych fotek na Instagram.
Taka sytuacja nie podoba się jednak tym, którzy przy Rue Cremieux żyją na co dzień. Mieszkańcy uliczki wystosowali petycję do władz miasta, w której proszą o wstawienie bramy, która ma uniemożliwiać wejście w godzinach szczytu oraz w weekendy.
Zasiadamy do stołu, żeby zjeść, a pod oknem gromadzą się tłumy ludzi, którzy robią zdjęcia, raperzy spędzają kilka godzin na kręceniu teledysków, a potem słyszymy krzyki uczestniczek wieczorów panieńskich. To jest po prostu męczące.
– powiedział jeden z mieszkańców.
Rue Cremieux nie jest pierwszym miejscem, które stara się przeciwstawić nawałowi turystów. Niedawno pisaliśmy o włoskim miasteczku Polignano a Mare, które zdecydowało się na wprowadzenie biletów wstępu dla chcących zobaczyć jego historyczne centrum.